Czkawka inspiracji!

W ogóle to niezła akcja...

Siedzę w domu, uprawiam aktywny fejsing, w koło święta...

Gadam sobie z Kuleczką z Mrągowa - Kuleczka to długa historia, kiedyś Wam opowiem, na razie tyle, że kiedyś przez nią musiałem użyć toalety z napisem "biseksualiści" bo "hetero" była zajęta - gadam sobie z Kulką i nagle jak mi coś nie zapierdoli w synapsy. Czasem tak mam, nie wiem czy wy też? Odwalę coś a potem przez parę dni w ogóle o tym nie pamiętam i dopiero po jakimś czasie wspomnienie takiej akcji wraca z siła wodospadu. Tak, siedzisz sobie normalnie przy śniadaniu a tu jebs, flashback! I już sweterek spluty owsianką... I nijak sobie z tym poradzić panie...

Fleszbak idzie mniej więcej tak:

Siedzę sobie w Igreku(no a jakże, tu zacytuję Baleta, który powoli staje się moim guru szydery - "Naprawdę? Ernest, ale naprawdę?"), światła przyciemnione, smog jak w Londynie, ktoś w tle wyje Niemena. Musi Karaoke i palarnia(czyli wychodzi na to że był to wtorek). Palę szluga, wkoło mnie moi koledzy, Seba i Tomasz, a na siedzeniu obok dwie dziewoje. I tak sobie pomyślałem - A jakby tu znaleźć chłopakom laski? - byłoby nieźle, nie? Akurat te dwie z boku wyglądały na wolne...

Ale, hola hola! Łatwo pomyśleć, trudniej zrealizować. Potrzebny był mi jakiś trick, no to pojechałem hardziorem: "Cześć, jestem Ernest, z drugiego roku amerykanistyki!". Laski speszyły się lekko(swoją drogą źle się dzieje skoro taka prosta zaczepka powoduje zapeszenie u panien; Panowie, kurwa atakujcie!), i coś tam wymamrotały. Chociaż nie, może i elokwentnie gadały, ale byłem taki załatwiony, że mogę nie pamiętać... Od słowa do słowa, turururu i tarara... "O, a to jest mój kolega, porządny Tomasz, i to jest Seba, dżentelmen pierwsza klasa..." i takie tam bajery. Fleszbek będzie trochę rwany bo sporo konsumowałem. Nagle przyglądam się jednej(bo druga gdzieś zniknęła, o tym zaraz), i jak mi się nie zaczęła podobać... Normalnie mówię Wam! Taką fajną kuleczkę na nosie miała, ech... Plan uległ modyfikacji: jebać chłopaków, ja sobie ją wyrwę! A ona mi tu opowiada, że związek był, że cierpi, że faceci to świnie, że laski jednak to też chuje, i takie tam mądrości. A ja przecież o tym wszystkim doskonale wiem. Tu rada do dziewcząt: generalnie my faceci wiemy że laski to chuje, wiemy bo od tego jesteśmy facetami, ale i tak nic wam to nie pomoże - będziecie rwane! I nagle wraca ta druga, i dalejże między sobą szuruburu, damskie tralala, nadstawiłem dyskretnie małżowinę i wychwytuję: że barman, że miły, że komplementy i ładne drinki... No, myślę sobie, ktoś mi tu jebie plan(to nic, że zmodyfikowany!), tak nie może być! I tu niestety muszę się lekko zarumienić, upojenie alkoholowe wzięło nade mną górę... Reszta w słowach Wajdy(albowiem to on był owym barmanem, że ładnym i że drinki...): "I kurwa nagle Ernest, przyprowadzasz tę jedną do baru, i drzesz ryja: A teraz powiedz Wajda! Powiedz tej ładnej pani, w jej śliczne oczka że masz dziewczynę!" - no, niepowodzenie.

No ale dobra - po co w ogóle jest ten post - można by zapytać? Generalnie po to żebyście mieli co czytać do odgrzewanego karpia. Ale także i po to, że jakby ktoś znał tę laskę, z kuleczką na nosie(i w miarę wysoką i o czarnych włosach - tyle pamiętam), to niech jej da mój numer albo coś. Poprosiłbym Wajdę ale pewnie się wkurwi...

Komentarze

Popularne posty