Mojego życia z IKSem ciąg dalszy...

Ciężko idzie bo pamięć już nie ta. Ale idzie. Przed wami...

(part łan dostępna tutaj)

"Moje życie z IKSem" Part Tu

Ernest Probaton


Rok 2003, listopad, Gdańsk dom studencki nr3 na Polankach

Mój horyzont imprezowy się rozszerza, po licznych wódkach i piwach na czwartym piętrze zaczynam zwiedzać akademik. Poznaję Lamę i Andrzeja. Alkoholowe libacje wznoszą się na wyższy poziom, bimber z Chojnic i wino ryżowe na krechę od chłopaków z trzeciego pietra gwarantują odpowiedni poziom upojenia. W IKSie nowe twarze, poznaję DJ Trabanta, spoko koleżka puszcza miły dla ucha old-school. Lama i Andrzej to pierwsze szklanki Polanek, mają też miłe koleżanki. Ostre, wyluzowane i o bezwzględnych ciałach. Jedna z nich szepcze mi do ucha że masaż karku działa na nią jak afrodyzjak. Do słownika mojego i Sebastiana wchodzi hasło: Zruchałeś ją? Nie, ale moje ręce były wszędzie!


Rok 2003, grudzień, Gdańsk dom studencki nr3 na Polankach

Z dziewczętami z psychologii oglądam dużo filmów. Nie płaczę na "Pasji". Sebastian decyduje zakochać się w jednej z psycholożek. Jak kochać to tylko we dwóch, po paru głębszych zgadzam się towarzyszyć mu na tej drodze. W IKSie, po północy puszczają naprawdę dobrą muzę, na zaciemnionym parkiecie można zawiesić się na dziewczynie przy DOORSach. Czy tego chce czy nie. Poznaję pewną blond-rudą pannę, szalejemy na parkiecie. Ziętek jak nigdy puszcza muzę z "Dirty Dancing", ona woła "Podrzuć mnie, podrzuć!"... Podrzucam, sufit jest chyba na wysokości 2,10m. Dobrze rzucam. Dziewczyna wybiega z klubu z rozcietą skronią. Krzyczy "Mam muza gózgu, kurwa, mam muza gózgu!!!". Jestem pijanym mężczyzną, nie mogę dać się ponieść emocjom. Spokojnym, pewnym krokiem podchodzę do baru i wołam: Świnia, daj gazę i wodę utlenioną, bo mi się partnerka rozjebała! Przed klubem przystępuję do dezynfekcji. Pacjentka histeryzuje, próbuje uciekać. Na szczęście są chłopaki. Chłopaki przytrzymajcie ją! - mówię. Chłopaki ją przytrzymują. Ślady jej zębów noszę na dłoni do dziś.


Rok 2004, styczeń, Gdańsk dom studencki nr3 na Polankach

Dziewczyna którą kochamy z Sebastianem ma problemy z kolegami. Niektórzy ją odwiedzają. Ale jesteśmy zgranym zespołem adoratorów. Często wpadamy na herbatę. Przez następne pięć lat nie będzie mogła znaleźć sobie chłopaka. Po studiach wyjdzie za mąż za pierwszego który się nawinie. Chodzimy do IKSa w czwartki i soboty. W piątki puszczają czarną muzę której nie znoszę. Postanawiam jednak zerknąć jak tam jest. Gdyby nie muza byłoby spoko. Lubię rozmawiać z dziewczętami na schodach przed wejściem, jest chłodno i w miarę ciszej. Popijam browara i gadam z rudą panną o wiśniowych ustach, nagle ktoś wyprowadza nieprzytomnego Lamę. Pomagam go zanieść do akademika. Lama jest nieprzytomny, ma rozcięty podbródek, który obficie krwawi. Mam już wprawę w dezynfekcji, postanawiam że pomimo znacznego upojenia przeprowadzę zabieg. Oczyszczam zranioną brodę Lamy jego własnym bimbrem i papierem toaletowym. Pacjent odzyskuje na chwilę przytomność i puszcza czarnego pawia do czerwonego wiadra na śmieci. Znowu mdleje. Dzwonię po karetkę ale jest problem z komunikacją, pani twierdzi że jestem pijany i majaczę. W końcu jednak pogotowie przyjeżdża, Lama dalej jest nieprzytomny. Pani doktor to niezła sztuka, próbuję flirtu. Nie wychodzi. Lama otwiera jedno oko, zabierają go na obserwację. Wracam do IKSa, ruda już wyrwana. Rano dostaję zjeby od portiery że chodzę tak najebany że aż mnie koledzy muszą taszczyć do pokoju, pytam którzy koledzy? No pan Lama. W południe Lama w obawie przed opłatami podejmuje śmiałe próby ucieczki ze szpitala, przy pierwszej mdleje w tramwaju, dopiero druga udaje się w pełni. Zjawia się u mnie w szpitalnej pidżamie i pyta czy wieczorem idziemy do IKSa.


CDN

Komentarze

starożytna połowica pisze…
Ernest, a czemu nie chwalisz się wyborowym winem wielopierwiastkowym, które dzieki grzecznosci Marii z historii mielismy okazje wyprobowac??

A ochrona larmow przeciwpozarowych?/trzebabylo przykryć kubeczkiem od jogurtu coby sie nie zadymiły...:)

Popularne posty