Kultura, panie tego tfu, obrazkowa... Part II

Jakoś strasznie długawy ten wpis się robi, i na dodatek część pierwsza wyszła mi dosyć pompatyczna. Szaleństwo. Na domiar dziwnego jeszcze KozioU ponoć coś nawet nabluzgał w komentarzach a później bluzgał mnie ze je skasowałem... Nescio. Gdyby ktoś widział komentarz KozioUa to niech da znać. Żeby było jeszcze dziwniej wspomniany wyżej osobnik podochocony poprzednim postem pisał do mnie na gadu, że ma jakieś wyjątkowe komiksy i chciałby się ze mną niemi podzielić. Drogi Waldku jeśli to dzielenie miałoby wyglądać, jak tuszę, tak: my dwaj wygodnie wyciągnięci na miękkim łóżku przykrytym różową narzutką, pochyleni nad komiksem, machający radośnie nóżkami i rzucający w siebie popcornem... To ja się, kurna, na to nie piszę... Rwij rudą!

Wracając do komiksów...

Może najpierw krótki rzut ogólny. Opowieści obrazkowe były, do niedawna, przez tzw. mainstreamowych czytelników literatury niskiej, wysokiej i gównianej traktowane, co najmniej, po macoszemu. Ot, rysowanki dla dzieciaków, zważając na oferte jaką do niedawna częstował nas rynek("Kajko i Kokosz", "Asterix" nieśmiertelny "Thorgal", komiksowe dodatki do "Fantastyki" - nie mówię, że były one kiepskie w formie czy treści, ale na pewno były przeznaczone dla małego czy też młodzieżowego czytelnika, sprawiało że z komiksu w pewnym wieku sie wyrastało i zapominało o nim) nie zachęcało to do powrotu do komiksowego medium już dorosłego i wyrobionego czytacza.

Dopiero kilka lat temu, w dużej części za sprawą fandomu fantastycznego, i z nieocenioną pomocą magazynu "Świat Komiksu" mogliśmy rzucić okiem na to co rozwinięte i dojrzałe uniwersum komiksu ma nam do zaoferowania. Trzeba tu tez wspomnieć o wydatnej pomocy ze strony wielkiego ekranu, którego przedstawiciele stosunkowo wcześniej wyczuli grunt. Doskonałe ekranizacje sztandarowych powieści graficznych, jak "V jak Vendetta", "Strażników", "Ligi Niezwykłych Dżentelmenów"(ta może mniej udana) jak i boom na celuloidowe wersje komiksowych blockbusterów(vide "Spider-Man", "Ironman", nie wspominając o kultowym "Batmanie") wzmogły zainteresowanie szerszej publiki "bajeczkami dla dzieciaków". Zapomniałem jeszcze o mistrzowskich ekranizacjach "Sin City" i "300" Franka Millera.

Wspomniany wyżej termin "powieść graficzna" w zasadzie wyjaśnia wszystko. O ile dobrze pamiętam pierwszą wydaną(w Polsce, i mogę się mylić) nowelą komiksową był "Maus", chyba Spiegla, poza kontrowersjami które wzbudził temat komiksu(no bo jak to, komiks o Holokauście, Żydzi jako myszy, Niemcy jako koty i Polacy jako świnie) ujawnił on ogółowi czytelników mroczną prawdę:) Okazuje się, że komiks może nosić w sobie ten sam ładunek emocjonalny i fabularny co klasyczna powieść. Może zadawać te same pytania i tak samo pobudzać czytelnika do szukania na nie odpowiedzi, które tak samo jak w dobrych powieściach wcale nie znajdują się na wyciągnięcie ręki. Scenarzyści nowel graficznych tak samo jak autorzy nie wahali się stawiać swoich bohaterów w dwuznacznych moralnie i etycznie sytuacjach, jak i rozmywać granice między dobrem a złem, importować wszystkie wady współczesnego świata z jego chciwością, pędem za pieniądzem i łatwą rozrywką, co często było pomijane czy naginane w początkach komiksu(który miał służyć rozrywce, ew edukacji obywatelskiej).

Komentarze

Anonimowy pisze…
komiksy wyłącznie w wersji elektronicznej miały by być. Nie ma mowy też o wspólnym wymachiwaniu nózkami czy czymkolwiek innym i to nie dlatego że nie stworzono jeszcze łóżka co by pomieściło nas obu. Głównie miałem na myśli "Watchmen" czy "From hell" ale też dorwałem ostatnio stara doba "antresolka profesorka nerwosolka"
Kozisyn
Ernest pisze…
KozioU, bądź romantyczny chociażby troszkę. Ona też to czyta...

Popularne posty